Chciałem poprościć Was o jakieś przemyślenia odnośnie tego tematu.
Czy im starszy człowiek styl jego jazdy na nartach ulega zmianie?

---

Ponieważ nie mam długiej historii w tym to u mnie się znacząco poprawia i co ciekawe coraz bardziej skłonny jestem do podejmowania ryzyka, chyba coś ze mną nie tak bo powinienem bardziej stonować swoje zapędy bo zdrowie już nie to co kiedyś.

---

Z obserwacji u mnie stwierdzam, że wraz z wiekiem zdecydowanie skraca się długość jazdy z równoczesnym wydłużeniem siedzenia w knajpie
Co tu dużo gadać, jeździ się bardziej asekuracyjnie, mięśnie i kondycja już nie te, czego efektem jest zdecydowanie podwyższenie sylwetki podczas jazdy. Kiedyś to biodro "szło" po śniegu...

---

Wszystko się zmienia,"normalny" człowiek z wiekiem nabiera dystansu do swojej własnej osoby i lepiej oddziela ziarno od plew, mniej się napina a i możliwości napinania ma mniejsze ale i tu nie ma reguł bo w kwestii siły i kondycji na dziś jestem dużo lepszy niż dajmy na to 10 lat temu, mogę jeździć więcej i bardziej ekonomicznie. Wszystko zależy więc od tego co kogo cieszy i bawi, co kogo ciągnie, chyba nie ma reguł a tylko łatwiej się określić. Młodzi cenią jazdę sportową i często wydaje im się, że taki styl prezentują, teraz moda jest na różne free wiec wielu tak się ubiera i tak próbuje, jak ktoś starszy to jeśli się na różne specjalizacje jazdy nastawia to albo to robią bardzo dobrze albo wychodzi błazenada - wiek ma jednak swoje ograniczenia

---

oooo
cześć Mihumor , już się zaczynałem martwić ,że gdzieś nam "zwiałeś"
a co do tematu , u mnie to jest tak ,że im większy staż to tym bardziej krytyczny jestem do swojej jazdy , ale też szukam nowych wyzwań , czyli jakieś free , czy też skitury , więc może nie zmiana stylu ( zresztą co to jest ten styl ? ) ale raczej poszerzenie horyzontów

---

Z racji,że w przyszłym roku stuknie 40-tka mogę się wypowiedzieć w temacie.Kiedyś faktycznie gorąca głowa,pełen żywioł,zero strachu itp.Później przyszło opamiętanie i świadomość ,że na nartach można sobie zrobić krzywdę.Ale gdy z kolei dowiedziałem się,że mojemu kręgosłupowi nie bardzo z nartami po drodze,postanowiłem jak najwięcej czerpać z tej przyjemności.Mam problemy podobne do Marcina i już spotkałem lekarzy którzy proponowali operację.Zrezygnowałem.Trochę(naprawdę nie wiele) ćwiczę codziennie,jak jestem w domu to chodzę do bioenergoterapeuty i spora dawka nart.Szczerze powiem,że tyle ile w poprzednim sezonie jeździłem to nie pamiętam.I generalnie były to tyczki.Sporadycznie rekreacja.Oczywiście wszystko na prochach przeciwbólowych,ale jak nie teraz to kiedy. Myślę,że wszystko leży w głowie.Oczywiście z wiekiem człowiek zatraca refleks,pewne wyczucie,ale nie oznacza to,że trzeba tylko ześlizgiem na dół. Szczerze mówiąc to nigdy jakoś specjalnie się o siebie nie bałem(odpukać jedynie raz naderwałem więzadła-na tyczkach).I wiem,że dopóki kręgoslup pozwoli,będę jeździł na maksa.Bo albo cała pula,albo nic.

---

Może nie na temat dokładnie ale witam Cię serdecznie po długiej przerwie !!

---