Jakby nie patrzeć, na "ekologów" czy "obrońców" Pilska, to w dzisiejszej sytuacji prawnej nasi inwestorzy muszą się nauczyć że proces inwestycyjny w środowisku nie zaczyna sie od wjechania buldożerem i rozkopaniu całego terenu
. Tego nauczyli się drogowcy (też mając swoje na sumieniu) 
, uczą się inwestorzy z PKP, inwestorzy elektrowni wiatrowych i inni.Dzis minimalny czas przygotowania dokumentacji dużych inwestycji mogących odziaływać na środowisko to około 1 rok - (ze wszystkimi uzgodnieniami i konsultacjami to ok dwóch lat, oczywiście przy założeniu że sie zbyt mocno nie kombinuje
)dzisiaj każda inwestycja liniowa (a taką jest również wyciąg narciarski) wymaga wykonania/zgromadzenia odpowiedniej dokumentacji, badań geologicznych a przede-wszystkim porządnej inwentaryzacji środowiskowej co z konsultacjami społecznymi i środowiskowymi zajmuję min. dwa lata (wariant optymistyczno-realistyczny)
jeśli pomija się ten proces to inwestycja będzie się ciągła po sądach przez ładnych parę latek - i koniec końców może się okazać że inwestorowi który chciał szybko, szybko
skończy się cierpliwość i/lub pieniądze. Przy okazji przy takim podejściu jak prezentowane przez inwestora na Pilsku może on od razu zapomnieć o jakimkolwiek dofinansowaniu z UE, organizacje ekologiczne, biorą udział w opiniowaniu takich wniosków).ps mimo że Pilsko ma na mojej liście ulubionych ośrodków narciarskich nr 3 to osobiście popieram stanowisko pracowni (ekologów) i dziwi mnie tylko że to oni a nie organy odpowiedzialne za ochronę środowiska RDOŚ/WIOŚ itp. wnieśli zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa związany z samowolką budowlaną/środowiskową. (punkt dla nich - skądinąd budżety ww. instytucji są znacznie większe niż Pracowni na rzecz wszystkich Istot, a propo wcześniejszych postów)
Pozdrawiam forumowiczów i szczerze jako narciarz życzę powodzenia inwestorowi z realizacją tej inwestycji.