Tak się zastanawiam ilu z nas uczyło się samych a ilu uczył instruktor narciarstwa.
Ja przyznam się byłem uczony przez ojca, jak i nigdy moje dzieci nie korzystały z pomocy instruktorów. Jednak mimo wszystko jeśli nie mamy od kogo się uczyć polecam instruktora.
Po naszym środowisku narciarskim chodzi przekonanie że instruktorzy niesamowicie " łoją" po portfelach a uczą ... tak sobie - jak im się chce. Jakie jest Wasze zdanie.
Kto lepiej jest wyszkolony zażarty samouk czy gość uczony przez instruktora?

---

to raczej nie podlega dyskusji, najlepiej wyszkoleni są ci którzy o dziecka byli szkoleni przez instruktorów czyli zawodnicy, osobiście mój najbliższy kontakt z instruktorem polegał na uwodzeniu jego córki,
na nartach uczyłem się sam

---

Dla dziecka zwykle dobrze jeżdżący ojciec jest znacznie skuteczniejszy od najlepszego instruktora- ale na poziomie popularnym, kiedy nie zaczynają sie jeszcze detale techniczne i piłowanie ułamków sekund....

A instruktor? cóż...... Bywają tacy, którzy potrafią zaadaptować swoją technikę do poziomu ucznia, wychwycić braki i znaleźć szybką drogę ich poprawy. Bywają też tacy, którzy za naukę uzywania kijów w smigu zabierają się .... bez kijów (fakt autentyczny). Nie ma reguły, a niestety początkujący, który jest klientem instruktora, nie jest w stanie ocenić poziomu usługi...


--
Pozdrawiam
Michał

---

Jedno jest pewne że instruktor wyłapuje zaraz błędy, ale zapału samouka nie przebije nic...
Poczekamy co powiedzą instruktorzy.

---

Najważniejszy jest zapał, ale ten się znajdzie zarówno u samouka jak i u osoby na lekcjach u instruktora (o ile instruktor ma podejście i potrafi rozpalić zajawkę).

Według mnie instruktor ma przewagę, bo wie jak przekazać technikę jazdy i zwyczajnie nauka trwa szybciej i jest mniej męcząca. A po drugie samoukowi wydaje się, ze dobrze jeździ, a tak na prawdę popełnia wiele błędów, które instruktor może wyłapać i naprostować. A nie oszukujmy się, poprawna jazda jest bezpieczniejsza i przyjemniejsza.

---

Ja też uczyłem się sam, z tym że technika wtedy była inna (proste deski), po zmianie techniki zacząłem jeździć w szkółce i żałuję, że od razu nie poszedłem tą drogą. Zdecydowanie lepiej zainwestować w instruktora, ale wiadomo - wszystko zależne od posiadanego funduszu i tego ile dni w roku chcemy spędzać na nartach.

---

Mimo, że ostatnim ułomkiem nie byłem jeśli chodzi o jazdę. W zeszłym sezonie pojechałem na tygodniowe szkolenie. Teraz sobie pojechałem znowu na tygodniowe szkolenie. Moim zdaniem najbardziej efektywna forma szkolenia to raz. Duży progres w doskonaleniu techniki to dwa. Weryfikacja własnego wyobrażenia o swojej jeździe to trzy. Lepszej drogi nie ma jak jazda pod okiem doświadczonego dobrego instruktora a jeszcze lepiej instruktora z uprawnieniami trenerskimi. Kwestia tego, żeby trafić na dobrego. Mi się udało.
Pozdrawiam.

---

Zdecydowanie polecam co najmniej kilka godzin z instruktorem . Sam jestem/byłem samoukiem i wydawało mi się że jeżdżę dobrze . Dopiero jak pojechałem na tygodniowe szkolenie to zrozumiałem , że "trochę" przeceniałem swoje umiejętności . Sam po prostu nie jesteś w stanie wyłapać błędów jakie popełniasz . Często są one banalne i łatwe do wyeliminowania , ale musi ci ktoś o tym powiedzieć i pokazać ( ćwiczenia ) jak to zrobić .

---

Ostatnio doceniłem też filmik z gopro, który nakręcił kolega jadąc za mną. Serio, byłem przekonany , że jeżdżę poprawnie, a tu takie byki! - dowód na to, że dopiero perspektywa da Ci pogląd na technikę jaką masz.

---