Wróciłem wczoraj z nart i po raz kolejny moje wcześniejsze spostrzeżenia się potwierdziły.
Po czym poznać Polaka na stoku za granicą?
Moje spostrzeżenia są następujące:
1.Po ubiorze.
-albo odzież jest markowa z górnej półki,
-albo z marketów tudzież ze sklepów spożywczych lub sprzedających kawę.
2.Po źle dobranej długości nart - za krótkie.
3.Po źle dobranych nartach do swoich umiejętności.
4.Jak narciarz "zjeżdża" na nartach Slalomowych World Cup to na 95% Polak.

---

Ad.4
Wszystko zależy jak na tych Worldcup SL zjeżdża...Jeżeli wykorzystuje potencjał narty i sprawia mu to przyjemność to ja nie zauważam w tym nic dziwnego. Faktycznie są ludzie którzy dla napisu na narcie Worldcup dadzą się pokroić i posolić ale nie uogulniałbym.

---

Robert moim zdaniem za krótkie narty to "owoc" NTNowej i nie tylko, krucjaty zapoczątkowanej gdzieś 13-12 lat temu i nie stety musimy to wytrzymać.

---

Robert(1970)
tekst trochę tendencyjny ale niech będzie
ja bym dodał jeszcze :
jak ktoś jeździ bez kijków a nie jest to dobry technicznie FUN , to na pewno jest to nasz rodak

---

Ja najczęściej rozpoznaje Polaków po tym, ze miedzy sobą zwykli porozumiewać się po polsku, to metoda sprawdzona i działa zawsze w 100% . W sklepie z kawą kupiłem sobie ostatnio kurteczkę - ortalion do biegania, bardzo go sobie chwalę bo jest naprawdę niezły

---

Eee tam. W tamtym roku trafiłem w TH instruktora na Whitestarach sl z wiązaniem turowym .

---

Wychodzi na to, że jesteśmy podstawowym klientem marek "Spy...", "Kill.." (coby lokowania produktu nie było)



Tu niestety muszę się zgodzić, wygląda to pociesznie, ale to niestety efekt pracy niektórych naszych "instruktorów".

Kiedyś chciałem przekonać znajomego, żeby jednak jeździł z kijkami. Argumentowałem to na wiele sposobów, również tym, że na stoku (Mayrhofen, góra Ahorn, rok 2008) nie ma nikogo oprócz niego i syna (i jeszcze grupy kilkulatków ze szkółki narciarskiej) kto jeździłby bez kijków.

Przekonać się nie dał - W Białce podobno wszyscy jeżdżą bez kijków i to jest najnowsza technika jazdy (wg jego nauczyciela )

pzdr

misal

---

Uważaj Mihu, bo teraz już wiesz, że jeżeli maja WC SL, extra ciuchy i mówią English, French, German or Russian to na pewno się maskują i to też nasi, tylko np. jakieś podstępne filologi

Ja jak zapinam SL to mówię tylko UK or US (with chewing-gum)

---

Proponuję:
5. Szata graficzna ponacinana przez krawędzie innych nart :]

Przypomniało mi się jak na czantorii ktoś innemu ktosiowi przygrzał w jakieś firmy sandwiche, tak! ze było widać rdzeń. Nie chciało mi się w to wierzyć ale grzecznie oglądałem incydent... oj działo się.

---

Ja pamiętam czasy mojego handlu pewną firmą na A....., wtedy tzn. przed wprowadzeniem D2 itp robili sobie SL10, GS10 .. sprzedawały się te narty jak pączki w tłusty czwartek. Po kilku(nastu) reklamacjach widziałem niejednokrotnie środek tych nart .. cóż jakież to było nasze zdziwienie kiedy firma informująca o rdzeniu i technologiach w środku nie dawała niczego. Taki mały off-topic.

Z "zachowań rodaków", pamiętam jak gdzieś w Słowacji grupka naszych rodzimych lekko %%% kupowała w bufecie jedzenie, piwo itp. Byli tak ograniczeni że nie zauważyli że nasze języki są pokrewne i większość Słowaków rozumie - szczególnie nasze przekleństwa. Jaka była ich konsternacja jak panie która cierpliwie ich obsługiwała skwitowała ich mianem niekulturalnych, ograniczonych i chamskich oraz zadzwoniła po stosowne służby

---

Temat nie jest z gatunku zaczepnych ani z podtekstami tylko powstał w wyniku moich wieloletnich obserwacji czym podzieliłem się na forum z innymi forowiczami licząc na podzielenie się waszymi spostrzeżeniami co do naszych rodaków za granicą.
Już dawno się przyzwyczaiłem, że wszystko można kupić wszędzie dotyczy to również sprzętu zimowego ale czy jest to dobre, czy zostaliśmy dobrze obsłużeni przez dobrze zorientowanego sprzedawcę co do oferowanego towaru to mam już spore wątpliwości kupując go w sklepie spożywczym.
Osobiście uważam, że bazary i targi są do sprzedaży przypraw, owoców, warzyw, kwiatów.
Sklepy spożywcze do sprzedaży artykułów spożywczych.
Sklepy z kawą do sprzedaży kawy.
Sklepy z RTV do sprzedaży elektroniki choć i w tych sklepach widać nowy trend sprzedaż książek, kalendarzy.
Jak tak dalej pójdzie to w sklepach sportowych będą sprzedawane części do samochodów.
Wynik moich spostrzeżeń jest następujący.
Nie odwracalna degręgolada handlu okraszona coraz większym cwaniactwem sprzedawców celem złupienia klienta i brakiem elementarnej wiedzy co do sprzedawanych przez nich produktów.
W wyniku tego można na przykład zauważyć rodaka na nartach z grupy WC szurającego nimi po stoku.
Osobiście nie wielu widziałem rodaków potrafiących jeździć na komórkach WC.

---

Tak "po krótce" - teraz prawisz i lepiej i słuszniej.

Co nie zmienia faktu, że skrajne przypadki dwa:
1. Kupiłem jakieś 1,5 miesiąca temu razem z Żoną w Biedronce na tzw. rzucie wyprzedażowo - promocyjnym koszulkę techniczna termoaktywna za około 25 złotych; była kilka razy na nartach, sprawdziła się bdb, znakomity stosunek jakości do ceny;
2. Kilka lat temu na Moltalerze była młoda dziewczyna, nawet matka - pierwszy sezon na nartach; na nogach zapięte fischer wc sl, no bo tak jej doradzili, że będzie OK.

---

Nie wiem co masz na myśli pisząc, że koszulka się sprawdziła?
Czy to znaczy nie rozciągnęło się po trzecim praniu, ściągacze są ok czy była ciepła?
Ostatnio oglądałem bluzę polarową wyprodukowaną w Chinach z materiału polar Chińskiego i bluzę polarową wyprodukowaną w USA z materiału polar wyprodukowanego w USA.
Różnica była bardzo wyraźna nie w wykonaniu produktu ale w jakości, grubości materiału.
Cena tego z USA wychodziła chyba 30% drożej od tego z Chin.

---

A czy gramatura była ta sama?
Pozdrawiam.

---

Na parkingu - na samochodzie mają nalepioną flagę. Na zawodach poznaję po koszulkach i szalikach.

Cenią nas Polaków za granicą bo jesteśmy : taktowni, grzeczni, pracowici i mili.

Są ok. To moje zdanie o Polakach.

---