Sorki Panowie, jeżeli ktoś nie musiał korzystać z pomocy na stoku, to niech nie otwiera dzioba. Sorry po raz wtóry. Mnie się zdarzyło, nie ja ale moja córa. Złamanie na stoku i zgłoszenie do stacji narciarskiej ( co, nie mam innej alternatywy) należy zrobić, skutkuje pomocą zewnętrzną, która niekoniecznie jest wliczona w koszty karnetu. Np. lot wiatrakiem do szpitala mojej córki kosztował ok. 8000,00 złotych. Pomoc dla mojej przyjaciółki w Fr. kosztował ok 300 eurusiów. Gdyby nie dodatkowe ubezpieczenia, nie byłoby rozmowy. Albo kasa, albo ubezpieczenie dodatkowe. Zapomnijcie o kartach z Kasy. Jeżeli ktoś miał bardziej pozytywne doświadczenia, proszę się pochwalić.
Konkluzja. Lepiej kupić dodatkowe ubezpieczenie i mieć spokojne jeżdżenie, niż się martwić, czy ktoś mi coś zrobi, albo ja sam sobie coś zrobię.
