No i znowu zawitałem w okolice Alp najwyższych
Dwie godziny lotu z Mazowsza i rozchmurzony Mt Blanc wita mnie całym swoim majestatem -
I to, jak na razie, był ostatni raz kiedy mi się pokazał. Od piątku jest w chmurach i można spokojnie oddać się przygotowaniom świątecznym i delektowaniu samą jazdą, a nie podziwianiem widoków.
Ale nie jest tak źle.
Lokalny rezydent namawia mnie na poznanie ośrodka narciarskiego Flaine - chwilkę wcześniej niż Chamonix, które odwiedziliśmy klika razy w zeszłym roku.
Flaine -górska, typowo turystyczna miejscowość położona w zacisznej kotlinie.
Dojazd do niej, od autostrady prowadzącej przez tunel pod Mt Blanc do Włoch, to 30 kilometrowa podróż przez serpentyny wijące się po zboczu. Wystarczy zerknąć na mapkę wstawioną powyżej
Po dojechaniu na miejsce widzimy typowe francuskie hotelowce i apartamentowce otaczające dolne stacje wyciągów.
Można zostawić auto na parkingu bezpłatnym (400 m do gondoli), można na płatnym pod samą gondolą. Parking kosztuje 2 ojro za 12 godzin - taniej niż przy rondzie w Zakopanem
Tereny narciarskie nie są może bardzo imponujące, ale można się wyjeździć.
Widoki jak widoki, śnieg, mgła, trochę narciarzy na stokach:
Flaine widziane ze stoku:
Kilka ciekawostek:
Przy wysiadaniu z krzesła baner:
Brakuje mi go czasem w Tyrolu
Trasy we Flaine nie są oznaczone numerkami tylko nazwami. Numerki oznaczają ile tabliczek mamy do końca
Na trasie niebieskiej
można spotkać taką niespodziankę
i za nią ścianka 200 metrów klasy Harakiri
Ale za to jak już przejadę Czerwonym Faustem to dowiaduję się, że jestem BON SKIEUR
I na koniec gondola, której wcześniej nie widziałem:
Ze Świątecznym pozdrowieniem, dla Całej Braci Narciarskiej
misal & Co.
